Jesień zamienia się w zimę. Cóż co roku to przerabiamy. To i piękne i smutne zarazem. Zona Ania jeszcze zdołała się spontanicznie zerwać do ostatnich podrygów na ogródku.
Za zakrętem mróz srogi
Rozgrzej więc ręce, a zwłaszcza nogi...
Przekonaliśmy się do udawanych świeczek na baterię ;) Myślę, że są sytuacje gdzie takie kompromisy są usprawiedliwione.
Któregoś ranka się zaczęło. Biało, mroźno i... przepięknie. Kilka gałęzi, nieco wilgoci i mrozu i z niczego robi się coś niezwykłego. Zona Ania wróciła rankiem z ogrodu z aparatem fotograficznym i czerwonym nosem. Zmarznięta i najwyraźniej szczęśliwa z bliskości natury. Tak to działa.
Musicie przyznać, że kolorystyka i czarowność niektórych ujęć jest jak z bajki. Zresztą żona Ania dokładnie tak powiedziała, gdy przeglądałem fotki: "Żałuj, na żywo to była bajka"
A o co chodzi z tą czerwona cebula z tytułu dzisiejszej notki? Okazało się, że cebula to świetny element dekoracyjny ;) Przydały się tez szyszki cedrowe, które przywiozłem ze swojej eskapady na Syberię.
W domu raczej po staremu. Około rok czasu przeleżał na szafie świecznik kupiony w komisie. Dziś doczekał się uroczystego powieszenia w sypialni. W wyobraźni jakoś nie widziałem go w tym miejscu, ale teraz widzę, że to dokładnie jego miejsce ;)
Kiedyś przed zaśnięciem zamiast telewizora zapalimy wszystkie świece i... oj będzie się działo.
Myślę, że następne zdjęcia będą już białe. Kolejna zima w naszym nowym już trochę starym domku ;) Budowa domu i przeprowadzka to jedna z lepszych decyzji, jakie w życiu podjęliśmy. Wpłynęło to bardzo pozytywnie na nasze relacje, wyciszyło nas i uświadomiło, że czasem do szczęścia wystarczy jeden zaśnieżony badylek. Tak... jesteśmy tu szczęśliwi.