sobota, 23 lipca 2016

Głównie kamienie...


...hmmm, co by tu urżnąć...


Kredens (chyba tak to sie nazywa) w domku gospodarczym nie ma półki w dolnej szafce. Rachu, ciachu...


...plus pomoc żony Ani...


...i półka już jest ;)


...Wracamy do punktu wyjścia, co by tu urżnąć?...


Oj jaka podniszczona bidula. Rachu, ciachu i trochę kleju...


Nieco oszlifować, pomalować i gotowe ;)


Teraz kolej żony Ani. Przyozdobić i podziwiać ;)




W ogródku robimy różne rzeczy ale nie całkiem gratis ;)




Nie ukrywam, że mimo wspaniałych własnych warzyw, ogród służy nam raczej do wypoczynku... Każda praca w nim to tez wypoczynek. Systematycznie pomniejszamy trawnik, który trzeba kosić ;)





Miejsce na ognisko otoczyliśmy kamyczkami. Ogólnie cała sobota stała głównie pod znakiem kamyków. Spodobały się nam i są już właściwie wszędzie. Mam nadzieję, że żona nie weźmie kilku do łóżka.



Grill od biedy jest ok, ale kiełbaska na patyku to jest dopiero coś !



Płotek pojawił się niedawno, ale już wokół niego zaczęło się coś dziać.



Wracając do kamieni. Dajemy je wszędzie tam, gdzie nie możemy dojechać kosiarką, czyli przy wszelkiego rodzaju murkach, płotach itp.. Wygodniej jest kosić i ładnie wygląda.




...że co? Że za dużo tych kamieni? Oj tam, ja ich nie liczyłem.


Lato w pełni. Zaledwie dwuletni ogródek jest już całkiem bujny.






























 









W tej zieleni zawsze można wypatrzeć żonę Anię, która grzebie w ziemi swoimi świeżo i jakże nadaremno pomalowanymi paznokciami ;)


Pomaga nam tez czasem Tomek, który mam nadzieję ma poczucie humoru ;)


Sobota bardzo udana, jak wszystkie od wielu już lat. Można wieczorem przysiąść i odpocząć.






Do zobaczenie ;)