Tak oto za sprawą przecudnej pogody, dotarło do nas, że mamy ogród. Wylegliśmy na niego ochoczo i spędziliśmy na nim cały weekend. Nawet mnie nie musiała żona Ania namawiać abym w sobotę rzucił się w wir pracy. Było bardzo przyjemnie. Rozpoczęliśmy od zerwania darni z części trawnika. Z czasem chcemy pomniejszać trawnik na rzecz czegoś w rodzaju angielskich ogródków. Czyli coraz mniej trawy, coraz więcej roślin, zwłaszcza kwiatów.
Bardzo ładnie prezentuje się wycięty kawałek trawnika z korą. Niby nic, a zajęło nam to z Tomkiem cały dzień. Nie przyzwyczajam się do pomocy Tomka, bo z kolei inny kolega buduje domek i chyba też już powoli ruszy z pracami. Jemu pomoc Tomka jest bardziej potrzebna, a ja spokojnie poradzę sobie z żoną Anią.
Plany na ten sezon są spore, oprócz normalnej pielęgnacji chcemy zrobić dobudówkę na narzędzia ziemne za domkiem gospodarczym oraz powiększyć taras. Zacząć trzeba od przeniesienia kompostownika w inne miejsce. Mieliśmy obawy, czy aby na pewno z koszonej trawy i różnych innych organicznych odpadów powstanie wartościowa ziemia. Okazało się, że to faktycznie działa.
Tak to wygląda po dwóch latach. Cud natury, z trawy, liści i innych badyli powstała bogata w minerały gleba. Użyliśmy jej do wypełnienia podwyższonych rabatek, w których ma być warzywniak.
W niedzielę, wszystko mnie bolało. Taki ostry start sezonu ogrodowego dał mi się we znaki, że właściwie mógłbym już ogłaszać zamknięcie sezonu. Żona Ania na szczęście ma więcej energii i nawet w niedzielę wyciągnęła mnie z domu na ogródek. W poprzednim roku zrobiliśmy grządkę z borówką amerykańską.
Nie bardzo nam się podobał ten wystrój z kamieniami. Ja biedny żuczek nie śmiałem nic mówić, na szczęście żona Ania miała podobne odczucia i zmieniła koncepcję zamawiając płotki z badyli.
Grządka z płotkiem wygląda dużo lepiej. Uwielbiam borówki, czekam z niecierpliwością na ucztę. Na razie są zalążki listków i wielki apetyt.
Takie płotki z naturalnych materiałów wyglądają świetnie w każdym ogrodzie. Plastikowi w ogródku mówimy stanowcze NIE!
Ania oczywiście też pracowała. Pomalowała drewutnie oraz barierki tarasu.
I tak wyglądał nasz ogrodowy start w roku 2016. Piękna pogoda, doskonałe nastroje. Pewno już to mówiłem, ale powtórzę dla utrwalenia: Życie jest piękne! ;)