Ładny Wrzesień. Słoneczko świeci, przypomniały nam się piękne lipcowe dni. Nie spieszy nam się jakoś do śniegu. W słońcu wszystko jest jakoś weselsze, nawet wizyta teściowej ;)
Nestorka dumna z nowego domku, ja mimo upływu miesięcy tez ciągle nie mogę się napatrzeć ;)
Goście poszli..
Ania leje wodę.
Trochę krzaków już powsadzaliśmy. Sporo czeka jeszcze w doniczkach.
Rozkład obowiązków: Żona odkurza, mąż podnosi nogi.
A Ania leje wodę.
Za gospodarczym skład wszystkiego, czego nie ma gdzie podziać. Zrobię tu jeszcze z palet jakiś kompostownik.
W oddali kościół i nasz Trzebiatów.
Ciągle dowozimy korę i ziemie i diabli wiedzą, gdzie się to podziewa
A Ania leje wodę
Fajnie, że Ani się chce dbać o szczegóły i ma do tego rękę, u mnie po miesiącu wyglądałoby gorzej niż w czasie budowania. Te szczególiki robią coś magicznego z tego miejsca.
Kupiliśmy dwa chodniczki. W kilka minut już leżały w wielu miejscach ;) Dzisiaj już tez leżą inaczej czyli fotka nieaktualna. Na pewno będą gdzieś w naszym domu ;)
Zaglądnąłem do pokoju żony Ani
W pokoju syna Adama tez byłem
W moim pokoju taki bałagan, że żadne zdjęcie nie nadaje się do publikacji ;) Ciągle żyję mistrzostwami w siatkówkę...
...a na dodatek kupiłem sobie PlayStation 4. Co się dziwić, podobno na starość każdemu odbija.
RTV ciągle stoi na podłodze. Niestety stolarz który miał robić meble nie będzie ich robił. Brak czasu, brak ludzi do pracy. wszystko da się zrozumieć, trochę szkoda że czekaliśmy tyle czasu zamiast szukać innego wykonawcę. Trudno jakoś przeżyjemy. Na szczęście jesteśmy już po rozmowie z kolejnym stolarzem i teraz mamy już tylko... znowu czekać ;)
Nasza droga, która niegdyś była grzęzawiskiem, trzyma się bardzo dobrze. I po cholerę się tyle martwiłem o nią? Ogólnie za dużo się martwimy, większość problemów sama się rozwiązuje, albo my je rozwiązujemy bez trudu. Nie martwmy się na zapas (łatwo powiedzieć).
Koniec drogi przegrodziliśmy dechami. Wygląda jak wiejski płot i tak ma być.
A Ania leje wodę.