Na parterze majster poprawi co bardziej krzywe płytki i zaczniemy fugowanie.
Przyszły już też długo wyczekiwane kafelki do łazienek... prawie wszystkie.
Nasz kafelkarz przymierza się już do kafelkowania górnej łazienki.
Kominek ma już chyba wszystkie możliwe kratki. Jeszcze jakaś belka, jakaś deska, podpicowanie cegieł i będzie na gotowo.
Pokoje na górze pociągnięte już wszystkie pierwszą warstwą. Wszystkie ładne, tylko mój jakiś taki sraczkowaty.
Prawdziwe przyjęcie towaru dziś mieliśmy, bo przyjechały też panele podłogowe na pięterko. Mają poleżeć kilka dni w temperaturze mieszkania i po niedzieli będą kładzione.
Odpakowaliśmy dwie deski, żeby sprawdzić jak pasują do kolorystyki pokojów. Po testach żona stwierdziła, cytuję "deski przyjmują kolor ścian". I coś w tym jest, na poniższych zdjęciach te same dwie deski, a jakby za każdym razem inne ;) Zadziwiające zjawisko optyczne.
Co do pieca, to szlak trafił moje wyliczenia, ponieważ piec w nocy się wyłączył. Piszczał jakiś alarm na regulatorze, ale robotnik nie przeczytał komunikatu alarmu, tylko rozpalił piec od nowa. I teraz ani nie wiem dlaczego się wyłączył, ani jak długo był wyłączony. W takim wypadku trudno obliczyć ilość spalanego pelletu. Musze zacząć od nowa jak opustoszę stan zasobnika. Ale prawdopodobnie wrócę do węglowego ekogroszku. Nie dlatego, że pellet mi się nie podoba, tylko dlatego, że mam jeszcze z tonę zapasu węgla. Chcę go spalić jak najszybciej, bo na stałe będę na bank palił pelletem. Reasumując, jeśli ktoś czeka na dalsze testy z pelletem, to zapraszam za jakiś czas, wrócimy do sprawy po wyzbyciu się zapasów ekogroszku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz