Piękna pogoda od rana. Szalunki częściowo zdjęte. Nad linią stropu pokazały się nawet pustaki. Czyli po mozolnym stropowaniu praca znowu ruszyła z kopyta.
Sądząc po prętach między pustakami, jeszcze beczka nas odwiedzi.
Mój pokój nad garażem jakby coraz mniejszy :(
Gustowne poręcze przy schodach.
Budowa bez mojej Ani nie była by taka sama...
papa, do jutra ;)
przedostatnia myśl miażdży :)
OdpowiedzUsuńPani Ani gratuluję celnych ripost
--
Damian